I wtedy wchodzi ona, cała na biało

 
 

O godzinie 4.50, jeszcze przy świetle czołówek, zebraliśmy sprzęt z samochodu i udaliśmy się na brzeg jednego z raszyńskich stawów. Wszystko mieliśmy przemyślane, naszym celem była sesja głowienek, cyraneczek… - ptaków pływających. Jak powszechnie wiadomo, do pływania potrzebna jest woda a tej… tego dnia zabrakło. Położyliśmy się w błocie, zamaskowaliśmy siatkami i liczyliśmy na jakiś szczęśliwy przypadek. Przypadkiem okazały się czaple.

 
Previous
Previous

Czyżby czyżyk?

Next
Next

Czerwone berety